Publiczne Liceum Ogólnokształcące nr III z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Marii Skłodowskiej - Curie w Opolu

 

Aktualności


Wycieczka klasy I a do Wrocławia 27-29 IV 2016 r.
Ponury krajobraz dolnośląskich wsi przewijał się za oknem pociągu, a krople deszczu rytmicznie uderzały o (jak zwykle brudną) szybę. Plastikowe, czerwone krzesełka uwierały w kręgosłupy. Nie można było też zapomnieć o, brutalnej dla naszych planów, prognozie pogody na następne dni. Kwiecień jest potencjalnie najgorszym miesiącem na wycieczki szkolne. Po pierwsze, nikt nie jest jeszcze wystarczająco zmęczony szkołą, po drugie – jak doskonale widzimy na naszym przykładzie – pogoda nie może być bardziej nieprzewidywalna.
 
Choć większość z nas nie ukrywała swojego sceptycyzmu wobec pierwszego punktu w naszym planie, zwiedzanie Dzielnicy Czterech Wyznań okazało się nie być aż tak traumatycznym przeżyciem. Fenomen tego miejsca, jak dowiedzieliśmy się od naszej przewodniczki, polegał na niezwykłej bliskości między kościołami protestanckim, katolickim i prawosławnym a synagogą. W każdej ze świątyń spotykaliśmy kapłana, który musiał zmierzyć się z nagłym wysypem pytań egzystencjalnych, trapiących młode, humanistyczne duszyczki.
 
Muzeum Współczesne – kolejny punkt na naszej liście – wyróżniało się na tle krajobrazu Wrocławia swoją nietypową bryłą. Bardziej nietypowe od samego kształtu MW było jednak jego wnętrze. Pozwolimy sobie pominąć opisy specyficznych form sztuki, bo to nie zadanie domowe z wiedzy o kulturze, a każdy z was może odwiedzić to muzeum osobiście, do czego serdecznie zachęcamy.
 
Następny dzień udowodnił nam, że prognozy pogody kłamią. Ulice Wrocławia stały się nagle jeszcze piękniejsze, niż nam się wydawało. Pojechaliśmy do ZOO. Oprócz większego terenu od opolskiego Ogrodu Zoologicznego, miało do zaoferowania niedawno otwarty pawilon Afrykarium, w którym spędziliśmy znaczną część czasu. Po zaaplikowaniu końskiej dawki wiedzy biologicznej, przeszliśmy na drugą stronę ulicy i odwiedziliśmy najskrytszy sen Krzysztofa Gonciarza – ogród japoński.
 
Wieczorem wybraliśmy się do teatru współczesnego. Ku zaskoczeniu sporej części z nas, w teatrze obowiązuje dość sztywny dress code… ale zawsze można powiedzieć, że ubranie się w sportowy dres to także forma sztuki. „Pomarańczyk”, bo tak zatytułowany był spektakl, wywołał cały wachlarz emocji, ale nikogo nie pozostawił obojętnym.
 
Ostatni dzień naszej wycieczki miał być najbardziej zbliżony do naszej szkolnej codzienności, wzięliśmybowiem udział w warsztatach organizowanych przez Instytut Politologii na temat polskich referendów – w końcu nasz profil zobowiązuje. 
 
Potem został nam już tylko szaleńczy bieg na dworzec, żeby nie spóźnić się na – jak się okazało – przepełniony do granic możliwości pociąg. Choć powrót do domu z pewnością byłby bardziej przyjemny bez bardzo bliskiego kontaktu z przygniatającą nas masą innych podróżników, wspomnienia z wycieczki utrzymywały nas w humorze wystarczająco dobrym, by cieszyć się zbliżającą majówką.
 
 
Uczniowie klasy I a: Maria Dąbrowska i Szymon Gasz
 

Ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.